Interror /2012

2008

„Interror / Marble”
instalacja: parafina, proch 2008
Galeria Czarna

„Wątek nieprzyjemności sztuki i wynikającego stąd niebezpieczeństwa — skontrastowany z oczekiwaniami dotyczącymi otwartości i przyjazności galerii był dla nas szczególnie interesujący.  (…) Na wystawę wybraliśmy jednak pracę, która niesie tylko potencjalne niebezpieczeństwo. To instalacja Doroty Buczkowskiej Interror powstała z materiałów, z których konstruuje się bomby. Z parafiny, prochu strzelnicze- go i siarki artystka odlewa płyty i układa je na podłodze jak kafle. Zwiedzający chodzą po tej podłodze, która zmienia się i niszczeje. Biel wosku i czarne żyłkowania, jakie tworzy proch sprawiają, że płyty wyglądają jak marmur, którym wyłożony jest zabytkowy hol galerii. Instalacji na podłodze nie da się ominąć. Trzeba po niej przejść, aby pójść dalej. Jest to ten typ interakcji, do której widzowie na wystawach są często zmuszani.”

Praca pokazana na wystawie: „Jestem prawie na każdej wystawie”
10.12.2011 – 12.02.2012
Zachęta Narodowa Galeria Sztuki
kuratorzy: Anna Tomczak, Stanisław Welbel

_______________

„Interror / Marble”
installation: paraffin, gunpowder 2008
Czarna Gallery

„The white, glossy, marble-like material which covers the whole floor brings to mind the original elegant character. Unlike marble, however, the floor cracks underfoot, while strangely familiar scent hangs in the air. The floor is made of paraffin and in it intertwined are streaks of ground sulphure, saltpeter  and coal. Thus, every visitor treading on the ingredients of gun powder, with each step participates in the symbolic re-enactment of the destruction of the world which created the very building but which no longer exists in reality. The demons of the past which so often haunt Polish souls add meaning to the universal tale of crises, uncertainty and loss of ground. The main theme of Dorota Buczkowska’s work is, as it seems, a journey to the roots of our fear during which she tries to touch upon the frailty of life and – eventually – of death.”

txt: Magdalena Ujma